Godlubowie
Dzisiaj widok jest doprawdy żałosny. Nie zamierzamy ukrywać, że gdyby nie obowiązek kronikarski dawno byśmy opuścili ten ponury krajobraz i wyjechali, choćby za rzekę.
Jednak sporządzając nasze relacje spotkaliśmy i takich, którzy powiadali, że nie mogło „to” się inaczej skończyć. Że od pewnego czasu (choć co do okoliczności i czasu nie są zgodni) szło „to” tylko w jednym kierunku, nieuchronnie zmierzając do przepaści. Że katastrofa była najzwyczajniej nieunikniona…
Odcinek 2
Było to w styczniu roku entego. Krystiana Godluba wybrano po raz kolejny włodarzem i mimo, że jego stronnicy, zwani czerwonymi, umocnili swoje wpływy we włodarstwie i w okolicznych gospodarstwach, byliśmy jednak wszyscy pełni nadziei, rozpoczyna pan Adam popijając małymi, jakby nerwowymi łyczkami herbatę.
Na nasze pytanie, skąd taki optymizm, odpowiada bez zwłoki:
Chociaż wybory do Urzędu S…u ułożyły się korzystnie dla czerwonych, to jednak władze stracili. Wykolegowała ich koalicja białych ze srebrnymi i żółtogranatowymi, która całej rodzinie i pociotkom Godluba pokazała figę. Zaś na czele Urzędu S…u stanął Anatol Keledup , człowiek niespecjalnie wprawdzie wykształcony, ale jak nam się wszystkim wydawało, uczciwy i bezkompromisowy.
– Koalicja pokazał figę rodzinie czerwonych ? – domyślamy się.
– Nie, czerwoni to nie rodzina! – zaprzecza nasz rozmówca. - Czerwoni to towarzystwo towarzyszy niegdysiejszych, wczorajszych, dzisiejszych i jutrzejszych…
– Nie ma już towarzyszy. Sztandar wyprowadzony – odważamy się przerwać panu Adamowi.
– Tak wam się wydaje tylko. U nas są i rządzą. Choćby z diabłem do spółki. Teraz z białymi, kto by jeszcze wczoraj pomyślał?! A nasi rodzimi czerwoni to jedynie tępe narzędzie Godlubów, niezbędne w walce o kasę – pan Adam nie chce, a może i nie umie ukryć pogardy. – Starsi rodu Godlubów, owszem, to krew z krwi czerwonej. Ale oni, ci dzisiejsi, nawet zdradzili swoich mentorów. Hańba. Pogadajcie z nimi! Znajdźcie ich, albo oni was znajdą. Sami usłyszycie, aż wam uszy popuchną. Rodzina to Godlubowie i ci, których oni uznają za swoich. Kropka.
– Oni, czyli? – pytamy, bo pan Adam zamilkł nieoczekiwanie.
– Przede wszystkim Euzebiusz Godlub.
– Przecież rządzi Krystian?!
- Prawda jest taka, a mówią to najbardziej wtajemniczeni, że młody miał jakieś tam swoje ambicje, chciał się wyrwać, ale stary go utemperował. I młody stał się czerwony jak burak. Teraz już we wszystkich gospodarstwach włodarstwa wiadomo, że stary chował młodego na dygnitarza przewodniej siły, ale zmienił się ustrój, to skapował się i szybko wychowywał syna na włodarza. Trza przyznać, że swoje osiągnął.
Cdn.
Odcinek 3 już 6 marca 2018 roku